Pobłażliwe do tej pory na łamanie prawa patrole policji i straży miejskiej (sic!) zmienią stosunek do osób prowadzących psy bez smyczy w Lesie Bródnowskim. Zakaz puszczania luzem psa w lesie wynika z przepisu art. 30 ust. 1 pkt 13 ustawy z dnia 28.09.1991 r., o lasach, a jego naruszenie będzie stanowiło wykroczenie z przepisu art. 166 k.w., który stanowi:
Kto w lesie puszcza luzem psa, podlega karze grzywny albo karze nagany. Kara grzywny jest wymierzana w granicach od 20 złotych do 5 tysięcy złotych .
Łamiących prawo i płoszących zwierzęta może spotkać niemiła niespodzianka!
Informacja o zakazie puszczania psa luzem jest umieszczona na tablicach przy wejściach do Lasu i nikt nie może zasłaniać się niewiedzą. Wchodząc do Lasu, powinniśmy zapoznać się z regulaminem, jeśli nie wiemy, jak się w nim zachować. Tak jak w bibliotece, w stowarzyszeniu czy na allegro.
A w Lesie Bródnowskim od zawsze ze strony właścicieli psów panuje samowolka i sobiepaństwo. Ze szkodą dla natury. Prowadzący pupila na smyczy to wręcz godna nagrody rzadkość. Czworonogi biegają od prawej do lewej, czasem na kilkadziesiąt metrów w głąb Lasu, przy aprobacie właściciela. Przy okazji płosząc i goniąc wszelkie stworzenie. Nierzadko właściciele przesiadują na ławeczce, a piesek „wyżywa ząbki” na pobliskich roślinach, niszcząc cenniejszy krzew lub młode drzewo. Zwrócenie uwagi skutkuje zdziwieniem, oburzeniem. Pełna buta i roszczenia, informację o podstawie prawnej zakazu puszczania psów kwitują: „spotkamy się w sądzie”. Pewien „recydywista” z hałaśliwym beagle, puszczanym regularnie obok dziczych barłogów, chwali się, że „pracuje w administracji i lepiej zna prawo” (uchowaj nas Boże od takich urzędasów- gamoni!). Niektórzy nie reagują, gdy pies zachowuje się agresywnie wobec innych użytkowników ścieżek. Przykre, ale Las traktowany jest jako - powiedzmy wprost- „sralnia i wyprowadzalnia” . Neandertalskie podejście. Nie mają z lasu korzyści- to po co taki las. Chętnie zrobiliby z niego darmowy wybieg, tak jak w rodzinnych stronach chadzali do lasu tylko po grzyby, jagody, wyrzucali śmiecie, zabierali drewno. Najgorzej jest od strony nowych osiedli, gdzie w las wchodzi kilka ścieżek wydeptanych i uczęszczanych przez „psiarzy”. Wydeptanych tam, gdzie najwygodniej i najbliżej od furtki… Fatalnie wygląda rzadki las sosnowy u podnóża Zwałki, który kilka osób upodobało sobie na zabawy w aportowanie. W terenie, gdzie zaczęła się odnawiać sosna, rósł wrzos i konwalie, grzały się jaszczurki, wyrastały kopce mrowisk, powstała plątanina ścieżynek i „bieżni”.
Ze strony łamiących zakazy zazwyczaj przedstawiany jest argument: „bo musi się wybiegać, bo nie ma wybiegów dla psów”. Po pierwsze- część psów ma do dyspozycji podwórza. Po drugie- są niezagospodarowane miejsca obok Lasu, gdzie psy mogą wyszaleć się bez kolizji z prawem (np. łąka przy Radzymińskiej i M1). Wreszcie słyszy się: „on nikomu nic nie zrobi”. Nikt jednak nie zagwarantuje, że pies przy spotkaniu z dzikiem, sarną, zającem, lisem nie poczuje instynktu łowieckiego. Na terenach podwarszawskich wygłodzone psy zbijają się w gromady, by wspólnie polować na zwierzęta. Co potrafią (dla ludzi o mocnych nerwach!), pokazują blogi prowadzone nie tylko przez leśniczych. Tej zimy, co stwierdzili pracownicy Lasów Miejskich, ofiarą psów padły w naszym Lesie dwie sarny ( uwaga, drastyczne zdjęcie! ).
Ofiara psów z Lasu Bródnowskiego (fot. lesneopowiesci)
Po czwarte, puszczając psa samopas wykazujemy nieodpowiedzialność i narażamy go na niebezpieczeństwo, bo spotkanie z lochą prowadzącą warchlaki czy klempą może być dla niego śmiertelne. Niebezpieczne będą skutki zbliżenia się psa do lisa lub jego terytorium, z uwagi na możliwość zakażenia świerzbem lub nużycą, chorobą prowadzącą do zapalenia skóry, jej łuszczenia i wypadania sierści.
Niesforni właściciele psów, bądźcie bardziej wyrozumiali dla otoczenia. Zakaz puszczania psów nie został przecież stworzony tylko po to, by dopiec waszym portfelom. Nie jesteście w Lesie sami. To nie jest park, tu żyją dzikie zwierzęta i pragną mieć w swym domu spokój, tak jak inni spacerowicze, których denerwuje widok takiego egoistycznego podejścia. Bądźmy przykładnym narodem, aspirujemy przecież do Europy, dbajmy o największe, życiodajne dobro- przyrodę, która raz, nawet nieumyślnie zniszczona, odradza się przez dziesiątki lat.