Część 1- z mapą ogrodu z 1845 r:
http://warszawazacisze.blox.pl/2016/03/Zacisze-Guminskiego-Ogrod-restauracja-i-zabawy-1.html
Zacisze stało się miejscem, w którym wypadało pokazać się nawet warszawskiej elicie. Jego sława ugruntowała się w 1846 r. „Wczorajszy dzień był prawdziwie Lipcowy. Poranek nieco chłodny, zamienił się w dzień skwarny. Słońce oświecało żywym blaskiem prostopadle idących promieni, całe nasze ozdobne miasto. Na tle tego obraza, na tych ulicach piękności niepospolitej, na ścieszkach ogrodów publicznych i prywatnych, i po miejscach spacerowych, snuły się długie szeregi mieszkańców wszelkiego stanu. Wesołość objawiała się na licach, bo czas pogodny i miły, niezachmurzone niebo, umieią rozpędzać najsmutniejsze myśli. Biedni Anglicy, dla tego tak cierpli na splen i melancholją, bo w nich słońce wielkim iest raritasem. Możem zaręczyć z góry, że gdyby który z Dżentelmanów dumnego Albjonu przybył na lato do Warszawy, pewnoby nabrał dobrego humoru, na widok ozdobnego miasta, ślicznych iego Obywatelek i pięknych tualet, w iakie stroią się miłe Warszawianki. Wczoraj te śliczne istoty uczestniczyły we wszystkich zabawach. Było ich pełno w ogrodzie wód mineralnych, na kolei żelaznej, w Alejach, w Saskim Ogrodzie, po ulicach, w oknach i balkonach, u Ohma, na Czystem i w ogrodach rozprzedaży fruktów. (Wyborne wiśnie, doskonałe truskawki, pochodzą z wzorowych zakładów ogrodniczych JPP. Ulricha, Czepińskiego, Piskorowskiego, Akermana, Wiejskiej Kawy, Doliny Szwajcarskiej i innych, których tu wyliczać byłoby za długo, a których wziętość od lat dawnych znana, poleceń prawie nie potrzebuie). Wieczór najpogodniejszy zakończył dzień wczorajszy, który prawie cała ludność Warszawy, iak owi Neapolitańscy lazaroni, pod otwartem niebem przepędziła. Spacerom do późna trwającym przyświecał Xiężyc, ten piękny kaganiec nocy. Ogród nowy przy ulicy Pokornej, Ogródek Wiejski i tp. miały Gości; zwiedzano oraz Lewicpol i Zacisze”.
Liczba zaciszańskich gości, zwłaszcza w dni świąteczne, dochodziła nieraz do 4000 , toteż zdecydowano się na uruchomienie regularnej komunikacji z Warszawy. Szteinkelerki (rozkładowe dyliżanse pasażersko- pocztowe) wspomogły więc omnibusy Sejdlera, odchodzące z placu pod łazienkami Majewskiego przy Bednarskiej, w niedziele i święta od od godz. 7 do 12 oraz od 15 do 22. Cenę przejazdu „w chęci uczynienia przysługi Publiczności, i ułatwienia Lubownikom letnich spacerów, częstszego zwiedzania przyjemniejszych okolic Warszawy” obniżono aż do 12 kopiejek (24 grosze). P. Seidler wysyłał z przed mostu "omnibusy zawsze pełne". W dzień powszedni można było wynająć Omnibus w Sklepie Mydlarskim pod firmą Karol Scholtze przy ulicy Senatorskiej, naprzeciw domu Rezlera.
W 1846 r. prasa pisała: „Kto z Warszawian chciał bawić się wczoraj, miał trudny wybór, a raczej wybór jak na rozstajnej drodze. Tędy na most po kąpieli, blisko do Zacisza i Lewicpola, Omnibus w chwili ie dosięga, a miły urok gajów zawsze cienistych, przyjemne myśli rodzi.”
W 1847 r. Zacisze znajdowało się wciąż na topie. „Korzystając z pogody, pragnąłem zwiedzić piękne Zacisze za Pragą, i odetchnąć świeżem powietrzem zasilającem zdrowie w tamecznych roskosznvch gaiach; przeieźdzaiac wczoraj, postrzegłem wyborną drogę do Zacisza, z powodu odbudowania na nowo takowej”- zachwalał redaktor poczytnego dziennika.
13 maja w Zaciszu grał tercet Bondasiewicza, w razie niepogody zapraszano gości pod nr. 440 w domu Jonaszowej przy ulicy Krakowskie Przedmieście. Omnibusy kursowały „tam i na powrót z ulicy Bednarskiej”.
W 1850 r. w Zaciszu, „tylko 3 wiorsty od Rogatki Ząbkowskiej”, gościom oferowano „do najęcia rozmaite lokale większe i mniejsze, obok pięknego ogrodu, na pomieszkania letnie”.
W 1851 r. restauracja i kawiarnia w Dobrach Zacisze była do wynajęcia na okres roku lub na trzy lata, oferowano przy tym „lokale do najęcia, na czas letni”. Wiadomości o cenie i warunkach najmu udzielał urzędujący na miejscu Kalinowski, Assessor Ekonomii Warszawskiej i Wójt Gminy Zacisze oraz właściciel dóbr – niejaki Kobełka.
W 1852 r. oferowano do wynajęcia „stancje na porę letnią lub na rok, u całości lub w trzech częściach osobnych, z możliwością umieszczenia koni” .
W połowie XIX w. mieszkańcom Warszawy do świątecznego wypoczynku udostępniono poza Zaciszem kilka nowych miejsc. „Gdzie się tylko ruszyć poza obręb Warszawy, wszędzie jak najpiękniejsze mamy okolice, już to dla zamieszkania na czas lata, już dla odetchnienia wiosennem powietrzem. Do takich należą wspaniały Willanów, z czarującym Natolinem, Wierzbno, Mokotów, Włochy, Czyste, Ruda, a za Wisłą: Zacisze, Lewicpol, itd. Do rzędu tych winniśmy policzyć także co rok odmładniający się więcej, Grossów, czyli jak nazywaliśmy Alexandrówke, tuż za Marymontskiemi rogatkami leżącą. Wszystkie dogodności dla przyjeżdżających chwilowo spacerem, jako i dla stałych letnich pomieszkań obmyślone tam zostały. Jest woda, są piękne łodzie, ogród, lasek, kąpiel, i dostarczająca wszystkiego w blizkości Kaskada, a nawet miejscowa Grossowska lodownia, tyle użyteczna wśród lata. Co Niedziela i święto, dzwonek Kamedulski, na modlitwę przywoła, a spacer laskiem do Kościoła Bielańskiego, jak najprzyjemniejszy”. Po 1852 r. znajdujemy coraz mniej wzmianek o zaciszańskim ogrodzie. Faworyzowany jest zakład gastronomiczny Tyslera z ogródkiem na ul. Długiej 590, zwany „Zaciszem”, nie mający jednak z praskim odpowiednikiem nic wspólnego.
W dniu 7 lipca 1861 r. z „Ogrodu do Kolonji Zacisze” skradziono pływającego po stawie Kaczora Indyjskiego. Właściciel apelował w prasie: „uprasza się o zwrot onego do tejże Kolonji; przytem nadmienia się, ze Właściciel nieprawy jest znany i był widziany w karczmie z tymże Kaczorem”.
W 1862 r. popularność Zacisza zaczyna przygasać. „Czas uczęszczania do Zacisza znowu z modą przeszedł, z nią ustała i wysyłka tamże omnibusów”. W 1869 r. istniało jeszcze na mapie podmiejskich atrakcji: „Wczorajszy dzień pogodny, sprawił prawdziwą niespodziankę amatorom niedzielnych spacerów- to też tłumy ich na wszystkie strony się snuły. Mnóstwo osób jechało powozami do Willanowa, a nawet mniej rozgłośne obecnie Zacisze, Gocław i Nowa Praga, wabiły do siebie spacerujących.
Zwiedzających odstraszała także aura i zimniejsze miesiące: „Onegdajsza niedziela błotna i słotna, nie ożywiła w niczem ani Nowej ani Starej Pragi. Dorożki i obdrapane bryczuszki snuły się to w tę, to w ową, stronę, nielitościwie obryzgując błotem przechodniów chodnikowych. Park Aleksandrowski zasypany został hojnie liśćmi, które silny wiatr sobotni rozrzucał po całym obszarze pragskim. Warszawiacy wychodzą na most, a nawet zaglądają na Pragę, lecz co prędzej zawróciwszy się i otuliwszy sie w ciepłe ubranie, wracają, do zwykłych swoich siedzib. Nowa Praga leży po za tak gęstemi warstwami błota, iż chyba, gruby zakład mógłby teraz napędzić tam gościa. Saska Kępa, Targówek, Zacisze, Gocław zamknęły swe podwoje, ciesząc się nadzieją, iż z wiosną będą na nowo podejmować gości”.
Wierni klienci Zacisza dojeżdżali tu z Warszawy dorożkami lub z Pragi jednokonnymi bryczkami. Nie było to udogodnienie na miarę omnibusów ani ich ceny, gdyż domagano się ujednolicenia taryfy przewozowej.
Zacisze zrobiło tak duże wrażenie na gościach, że stało się miejscem akcji powieści, nowelek i romansów, drukowanych w „Gazecie Świątecznej” czy „Czasie”.
Uwagę świata ściągały nie tylko ogród i restauracja w podwarszawskim „kurorcie”.
W 1844 r. na obrzeżach Zacisza odkryto fragment cmentarzyska z epoki grobów kloszowych . Wskutek niepowiadomienia służb archeologicznych i zachłanności oraczy, żądnych skarbów, znaleziska w większości zniszczono: „W przeszłym tygodniu Parobcy orząc rolę należącą do folwarku Brudna od strony kolonji Zacisza, blisko wersztę za Pragą, ieden z nich zawadził sochą o coś twardego i odkrył urnę glinianą zakopaną w ziemi; spodziewając się że znajdzie skarb, przywoławszy drugich, zaczeli grzebać i tym sposobem uszkodzili tę odwieczną pamiątkę, nieznalazłszy w niej tylko drobne kosteczki; następnie przy dalszem oraniu znaleziono 2-go, potem 3cią i 4tą, w odległości od siebie o kilkanaście kroków, we wszystkich tych urnach były drobne kosteczki, a w iednej z nich znaleziono małą wazkę glinianą koloru czarnego, także napełnioną kosteczkami iak widać spalonemi. Ponieważ chciwi Parobcy spodziewając się znalezienia skarbu, mocno takowe urny uszkodzili, a właściciel Brudna dopiero wieczorem zawiadomiony o tem został i iuż w nocy na miejsce przybył; tak więc znalazł ieszcze w ziemi 2 całe otwory od urn, iednak dna i nakrywy zupełnie uszkodzone były i kości powyrzucane; wielkość tych urn mogła być do łokcia, a otwory miał 10 cali; były z gliny czerwonej. Zapewne w tych miejscach musiał być smęntarz pogański a wylew teraźniejszy Wisły obmyły powierzchnię ziemi, gdyż dawniej nigdy nieznajdowano w tych miejscach takowych pamiątek. Cząstki urny czarnej ciekawi widzieć mogą w Drukarni Kurjera" .
W prasie z lat 1843-45 znajdujemy wzmianki o kopalni zwanej Grosowa Góra, leżącej w dobrach Zaci sze i Pustelnik (obecnie miejscowość Półko za Strugą), gdzie „ jest do sprzedania torf w cegłach dużych, całych i dobrze wysuszonych. Zamówienia na dostawę w sążniach i półsążniach, przyjmują się przy ulicy Elektoralnej pod nr 781, wprost ulicy Solnej, w sklepie korzeni Pawła Frybes. Do tejże kopalni potrzebny jest pisarz”. „ W Kopalni Grosowa Góra, 12 wiorst od Warszawy, przy szosie, torf leśny płomieniem się palący, jest do sprzedania po cenach stałych”.
W 1846 r. odbywano „na gruntach wsi Brudna, w blizkości Zacisza, dalsze próby orki, z nowo wynalezioną sochą z regulatorem, zbudowaną podług pomysłu Profesora J. Żochowskiego”.
W 1854 r. w Kolonii Elsnerów zmarł jej właściciel- Józef Elsner, kompozytor i były dyrektor Opery, Kawaler Orderu Św. Stanisława klasy III. 8 kwietnia o godz. 16 zwłoki przeprowadzono uroczyście do kościoła Pijarów w Warszawie.
Pejzaż okolic Zacisza był tematem plenerów malarskich. W 1866 r. „w składzie rycia P. Teasaro, wprost kościoła pobernardyńskiego, pomieszczony został piękny krajobraz większych rozmiarów (około l 1 2 łokcia wysoki, a dwa łokcie szeroki), pędzla utalentowanego tutejszego artysty Pana Malinowskiego. Wyobraża on wyrąb lasu we wsi Drewnicy, pomiędzy szossą od Zacisza, a drogą kolei żelaznej Petersburgskiej położonej. Naturalność kolorytu, wierność w oddaniu szczegółów, cechują wszystkie krajobrazy P. Malinowskiego, ale ten przed innemi na gorące zasługuje pochwały”.
W 1868 r. dziedzic Pustelnika, Zacisza i Drewnicy zabronił polowania w tych dobrach bez pozwolenia, „pod utratą fuzji i psów”.
O mieszkańcach i służących Kolonii Gumińskiej i dawnego Zacisza wspominają metryki stanu cywilnego, przechowywane w parafii MB Loretańskiej przy ul. Ratuszowej na Pradze. W kancelarii parafialnej celem sporządzenia aktu urodzenia, zgonu lub zaślubin stawiali się:
- Mikołaj Kiełczyński, ogrodnik z Zacisza lat 40, Alina z Balów l.26, urodzona córka Michalina (1844).
- Antoni Rutkowski, szynkarz, l. 33 + Ludwika z Frynaszewskich, l.21, urodzony syn Kazimierz Piotr (1843).
- Piotr Rogiński, ekonom, l. 40, Antonina z Mosakowskich l. 30, urodzony syn Władysław; Balbina, Jan Rogińscy (1844).
- Piotr Udrych, plantator tytoniu, l. 28, Józefa Domańska (1843).
- Łukasz Kruszewski, dróżnik, l.45, zmarły syn Piotr (1845).
- Karol Flesyer, szewc, l. 26+ Marianna z Janowskich, l. 23, urodzona córka Józefa Antonina (1843).
- Jan Dzanio, wyrobnik, l. 30, Jakub Domański, kowal, l. 33, Julianna Witkowska, l. 40, urodzona córka Kazimiera Witkowska (1842).
- Ignacy Fogiel, cieśla, l. 40 (1843).
- Jan Seholczyk, l. 22, plantator tytoniu Zacisze (1844).
- Michał Koczyn, służacy Kol. Zacisze na Bródnie, l. 35, Paweł Ruciński, służacy, l. 45, Jadwiga z Łysiaków, l. 35, urodzony syn Józef (1839).
- Jan Osman- gospodarz, l. 26 (1843).
-Wojciech Gontarczyk, l. 42, Jakub Rutkowski, l.34, wyrobnicy, Wojciech Banaszek, l.34, służący, Józefa z Lucyków, l.43, urodzona córka Małgorzata (1844).
-Wojciech Banach, l.30, Katarzyna Ajer, l.26, służący, urodzony syn Antoni Bonifacy (1844).
-Paweł Ruciński, l. 60, gospodarz (parobek?)+ Ewa Z Golisów, l. 38, urodzona córka Paulina (1845).
-Józef Rutkowski, l. 34, Józef Ludwiniak, l. 26, gospodarze, Jakub i Katarzyna ze Stolarczyków, zmarła córka Franciszka 1 rok (1844).
-Walenty Gontarczyk , l. 50, wyrobnik, zmarła Józefa z Lucyków Gontarczykowa, l. 41 (1844).
- Wesele 27.V. 1844: Filip Hoffmann, l.20, czeladnik ciesielski ur. w Szpechbach, s. Michała i Zuzanny z ul. Żelaznej, utrzymujący się z krów, Elżbieta Schlikowa, l. 18, c. Franciszka i Małgorzaty z Rowajn, utrzymującej plantaterię tytoniu.
- Stanisław Pruszewski (zmarły 14 tyg.), syn Łukasza i Ludwiki z Pułkowników, wyrobników; Michał Kiełczewski, l.42, Wojciech Bemeuk, l.30 (1844).
- zmarła córka Elżbieta Rutkowska, l.2., Jakuba i Katarzyny ze Stolarczyków.
- Wojciech Banasiak, Elżbieta z Gajnczaków, wyrobnicy, zmarła córka Małgorzata, l. 4 (1844).
- Piotr syn Katarzyny Jagnażówny panny l.27, kol. Władysławów (1845) .
- Rozalia Kaczeńska, l. 33, Walenty Cieślak, l.42, Kazimierz Nowak (dróżnik z Targówka, l.52), Katarzyna Cegiełka, l. 40, wyrobnica- wdowa, c. Franciszka Cegiełka (1840).
- Walenty Cieślak, l. 44, służacy +Anna, l. 40, c. Józefa (1840).
- Piotr Klejwacki, służacy, l. 33, +Józefa z Piotrowskich, l. 27, s. Paweł, Wojciech Kaim, l.42, Michał Kopcik, l. 60, służący; Jan Kacprzak, Jadwiga Kopcik (1851).
- zmarła służąca Katarzyna z Gadomskich Mierakowska, l. 68, (1845).
- zmarła wyrobnica- wdowa Marjanna Pawłowska, l. 50, Feliks Pietrowicz, l. 40, wyrobnik (1845).
Artykuł o steinkellerkach, omnibusach: http://warszawa-stolica.pl/niechlubny-koniec-omnibusow-stanislaw-milewski/